10 marca 2013

Dlaczego nie warto walczyć z terroryzmem?




Oczywiście Drogi Czytelniku, nie można brać tych słów dosłownie. Z terroryzmem trzeba walczyć, tak jak trzeba walczyć z każdym złem. Problem pojawia się wówczas wtedy, gdy uważamy to zjawisko za największe zagrożenie dla świata, i skupiamy całą naszą uwagę tylko i wyłącznie na nim. 

Do napisania tego artykułu zainspirował mnie raport agencji Stratfor odnośnie zagrożeń… pożarowych. Jest w nim jedna bardzo ciekawa statystyka mówiąca o tym, że według Global Terrorism Database każdego roku na skutek zamachów terrorystycznych ginie 7258 ludzi (wliczając w to także strefy wojny – Irak i Afganistan). Światowa Organizacja Zdrowia natomiast upubliczniła wyniki badań, które wskazują, że od ognia (pożary itp.) ginie rokrocznie około… 195000 ludzi.

Terroryzm w skrócie to „(…) forma przemocy polegająca na przemyślanej akcji wymuszenia, bądź zastraszania rządów lub określonych grup społecznych w celach politycznych, ekonomicznych i innych.” Dwóch badaczy: Alex Schmid i Albert Jongman dokonali analizy statystycznej 109 definicji terroryzmu. Najczęściej pojawiającymi się elementami były: Siła (83.5%), a także STRACH (51%), GROŹBY (47%), EFEKT PSYCHOLOGICZNY (41.5%). W tym momencie uważniejszym Czytelnikóm powinna zapalić się już lampka ostrzegawcza. Skoro istotę terroryzmu stanowi strach, groźba itd. to czy czasami poprzez nasze nastawienie do tego zjawiska nie spełniamy celów, jakie stawiają sobie organizacje tego typu? Według mnie spełniamy. I to z nawiązką.

Błędy w walce z terroryzmem można bardzo dobrze przedstawić na przykładzie NATO. Sojusz Północnoatlantycki jest filarem, jeśli chodzi o bezpieczeństwo państw leżących w przestrzeni transatlantyckiej. Po ataku na Stany Zjednoczone z 11 września nastąpiła po raz pierwszy (i jak na razie jedyny) implementacja art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego (artykuł ten mówi o tym, że napaść na jeden kraj należący do NATO jest traktowany, jako napaść na resztę krajów i wzywa do wspólnej pomocy). Konsekwencje tej decyzji są odczuwalne dla Sojuszu po dziś dzień (ISAF), i tak naprawdę nie wiadomo, jakie ostatecznie skutki może przynieść. Zdaniem wielu wybitnych politologów, m. in. G. Friedmana nastąpiła swego rodzaju „antyterrorystyczna mania”. Taka organizacja jak NATO nie może opierać strategii swego działania przede wszystkim na walce z terroryzmem. Głównym jej zadaniem jest ochrona członków Sojuszu i obszaru transatlantyckiego. Tymczasem ogrom wysiłków jest skierowany na „szukanie igły w stogu siana”, a kwestie bezpieczeństwa euroatlantyckiego zostały pominięte, czego skutkiem jest wzmocnienie pozycji państw rywalizujących z NATO (Rosja, Chiny) stanowiących prawdziwe zagrożenie dla Paktu. Kolejnym minusem takiego postępowania jest „wystawianie” się na prowokacje wypływające z państw, które są wrogie Sojuszowi. Dla państwa X, którego w interesie jest słabsza pozycja NATO oczywistą strategią jest nawet nie pomaganie, a po prostu nie przeszkadzanie organizacjom terrorystycznym, które swoimi poczynaniami skutecznie absorbują uwagę strategów NATO, podczas gdy to samo państwo X może pozwolić sobie w tym czasie na działania „po cichu”, na które nie zdecydowałoby się, gdyby cała uwaga nie została skupiona na terrorystach. Poniżej wiele mówiące za siebie mapy. Pierwsza przedstawia ryzyko zagrożenia terrorystycznego, druga zaangażowanie państw w operacji ISAF (potocznie zwanej wojną z terroryzmem). Widać na nich, że najbardziej zaangażowane kraje w wojnę z terroryzmem to te... które wcale nie są nim zagrożone.


  
Po atakach na World Trade Center pojawiały się głosy, że zbagatelizowano terroryzm, czy też takie, że niedostatecznie informowano o nim. Być może jest w tym odrobina prawdy, jednak chciałbym zwrócić uwagę na to, iż zarówno w 2004, jak i w 2005 roku (okresie, w którym jako główne zagrożenie podawało się terroryzm, a dosłownie każdy, nawet małe dziecko wiedziało jak wygląda Osama bin Laden) nie uchroniło to ofiar zamachów w Madrycie i Londynie. Ba, przyczyniło się do jeszcze większego sukcesu terrorystów, ponieważ na ogromną skalę zastraszono społeczeństwo (Hiszpania wycofała nawet swoje wojska z Iraku).

Konkludując, terroryzm jest zagrożeniem, z którym oczywiście należy walczyć. Należy to jednak robić mądrze, tj. nie traktować go, jako głównego i największego zagrożenia dla systemu bezpieczeństwa świata, gdyż jest to jedynie wodą na młyn dla organizacji terrorystycznych. Walką z nimi powinny zająć się specjalnie od tego stworzone służby, działające szybko, sprawnie – taki moloch jak NATO nie jest w stanie i ze względów na swoje interesy nie powinien nawet próbować tego robić. Główną potrzebą NATO jest skupienie się na ochronie państw członkowskich przed największymi zagrożeniami – wrogimi państwami.


Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej odnośnie tej tematyki i nie tylko,
 odwiedź moją stronę na Facebooku:

 https://www.facebook.com/czasopismoszachownica


Mariusz Woźniak, redaktor naczelny "Szachownicy".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz